Stoimy pod Dolmedem

Te zdjęcia nie są niewyraźne. Niewyraźna to jest wizja tego, kto wymyślił, żeby we Wrocławiu stawiać na tramwaje.

Ok. godz. 22:45, 23 października 2013 r., jadący ul. Legnicką w kierunku Pilczyc tramwaj linii 3 zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, w pobliżu ul. Bolesławieckiej i odnogi torowiska pod Wrocławski Park Przemysłowy. Postój się niepokojąco przedłużał. Obok samochody dostawały jedno zielone światło, drugie, jechały swobodnie dalej. Za tramwajem 3 tymczasem stanęło 10. Przed przejściem zaczął się też tworzyć korek w drugą stronę. Po około pięciu minutach motorniczowie zgodnie otworzyli drzwi i wypuścili pasażerów. Jak wielu z nich, ruszyłem dalej pieszo, chociaż nie wiedziałem w jakim celu. Kiedyś poczekałbym na 103, ale przecież autobusy dzienne zostały z Legnickiej usunięte. Na pierwszy nocny natomiast musiałbym czekać chyba około godziny. Jak pewna dziewczyna zauważyła, nie można było nawet wrócić – bo tramwaje stały w obie strony. Po szybkim zastanowieniu się, gdzie jest najbliższy przystanek czegokolwiek, co mogłoby mnie przybliżyć do domu, zdecydowałem się na 40-minutowy marsz na Kozanów. Najwyżej tramwaj dogoni mnie po drodze. Rzeczywiście – kilka minut później wsiadłem z powrotem do swojego 3.

Jeszcze najważniejsze, czyli przyczyna podwójnego korka. Otóż, jeśli dobrze zrozumiałem przekazywaną sobie przez ludzi wieść, przy przejściu dla pieszych nie zmieniały się światła dla tramwajów… Poważna sprawa. Ciekawe, czy usterka naprawiła się sama, czy może robiła później dalsze problemy.

, , ,

  1. #1 by Motorniczy-Wrocław on 20 grudnia, 2013 - 10:31

    „Jeszcze najważniejsze, czyli przyczyna podwójnego korka. Otóż, jeśli dobrze zrozumiałem przekazywaną sobie przez ludzi wieść, przy przejściu dla pieszych nie zmieniały się światła dla tramwajów… Poważna sprawa”

    Witam.
    To jest poważna sprawa, przejeżdżając na czerwonym motorniczy dostanie mandat tak jak inny kierowca, więc niech mi Pan powie, dlaczego mam jechać i brać na siebie konsekwencje przejazdu na zamkniętym sygnalizatorze, czyli mandat który muszę uregulować z własnej kieszeni oraz punkty karne?
    Tak na marginesie, to co przekazują sobie pasażerowie to jest jedno, a jaka była faktyczna przyczyna zatrzymania? tego się chyba już nie dowiemy.

    „Te zdjęcia nie są niewyraźne. Niewyraźna to jest wizja tego, kto wymyślił, żeby we Wrocławiu stawiać na tramwaje.”

    Wizja transportu miejskiego jako transportu szynowego jest genialna pod wieloma względami i sprawdza się w rzeszy europejskich miastach, tylko że jak się mówi ‚A’ trzeba też powiedzieć ‚B’.
    Skoro dodało się więcej linii tramwajowych trzeba też zadbać o odpowiednie warunki do jazdy, tj. np. stacje transformatorowe. Światła się zawsze psuły tyle że reakcja pogotowia sygnalizacyjnego nie zawsze jest tak szybka jakbyśmy tego oczekiwali

    Pozdrawiam

  2. #2 by Krasnal Adamu on 21 grudnia, 2013 - 11:11

    Jestem na 90% pewien, że rzeczywiście chodziło o awarię świateł. Widziałem, że motornicza – tuż przed otwarciem nam drzwi – wysiada i sprawdza coś przed tramwajem, a potem pasażerowie ją o coś pytali, więc podejrzewam, że to informacja od niej. Sam nie miałem czasu ani ochoty, żeby stać przy sygnalizatorze i sprawdzać, czy się zmienia, ale rzeczywiście widziałem tylko zamknięty.

    Nikogo nie zachęcam do przejeżdżania na czerwonym świetle czy zamkniętym sygnalizatorze. Jako prywatna osoba pewnie bym nie wytrzymał i tak zrobił, ale to już moja sprawa. Tu dodatkowo biorę pod uwagę, że motorniczy być może musiałby się liczyć z konsekwencjami w pracy, więc rozumiem, że nie chciał strugać bohatera. Bardziej miałem na myśli, że to śmieszne, że taka drobna usterka zatrzymała kilkadziesiąt (a może i więcej) osób. Gdyby to chociaż było ruchliwe skrzyżowanie samochodowe – ale nie, to tylko przejście dla pieszych, z którego o tej porze mało kto korzysta.

    Całkowicie się zgadzam, że trzeba powiedzieć „B” – może wtedy, jako pasażer, odczuję zadowolenie. Na razie nie mam powodów do zachwytu.

  3. #3 by Motorniczy-Wrocław on 28 grudnia, 2013 - 17:20

    Witam.

    No cóż, tak samo jak i Pan też jestem bardzo często pasażerem zamiast kierującym i tak samo mi dały się we znaki pewne awarie ale wiem też nie jest to winą motorniczego czy kierowcy autobusu.
    Mam to podejście że jeśli chce gdzieś dojechać to zwykle wychodzę wcześniej i takie awarie nie są dla mnie wtedy utrudnieniem bo znajdę jakąś inną opcje żeby dostać się do celu.
    Rozumiem że jak coś jest ustalone (mam na myśli godziny kursowania komunikacji itp.) to powinno to działać i już, ale tramwaje jak i autobusy mogą napotkać jakąś przeszkodę, jak tutaj czerwone światło. Zauważmy że ostatnio też w miarę głośna była sprawa kierowcy polskiego busa który nie ruszył na czerwonym świetle bo wiedział czym to dla niego grozi i tyle w temacie.

    Chciałbym też dodać że jako pasażer obierając jakąś opcje podróży z przesiadkami zwykle udaje mi się ją zrealizować o czasie a przypadki że któryś tramwaj/autobus wypadł mi nagle z planu przejazdu są sporadyczne więc mimo wszystko wydaje mi się że nie jest do końca źle skoro ostatecznie spóźniam się maksymalnie 2 minuty.

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz