Posts Tagged piotr wieczorek

Marsz plastyków

Po pełnym piwa i artystycznych uniesień „Marszu poetów” w maju zeszłego roku bardzo pozytywnie pomieszało mi się w głowie. Nie spodziewałem się, żeby plastycy ze swoim maratońskim przejściem po galeriach mogli wywrzeć na mnie podobny wpływ, ale skojarzenie nasunęło się samo. Znowu artyści łazili od placówki do placówki. Znowu na prawie każdym przystanku trzeba było coś włożyć do ust. Reszta jednak to już same różnice. Plastycy to starsze pokolenie. Plastycy są lepiej zorganizowani. Plastycy nie są tacy jawnie niegrzeczni. Plastykom brakuje tej magii.

Obchodów stulecia ZPAP ciągu dalszy. W piątek, 20 maja, dzień po wernisażu w BWA Awangardzie, odbyło się jeszcze kilka wernisaży. Dowodzeni przez prezesa Wieczorka plastycy zaczęli od galerii M „Odwach”.

Baza, nie mam czystego strzału. Mogę już wyjść z krzaków?
 

Setnorocznicowy rower zaparkował. Stacja druga: galeria Na Solnym. Tu poczułem się zniesmaczony, przywykłem bowiem do tego, że na wernisażach do poczęstunku dobiera się dopiero po przemowie. W tym przypadku ktoś się chyba jednak nie trzymał tego zwyczaju – po przemowie na stole stały już tylko trzy pełne kieliszki… i oczywiście tylko przez kilka sekund.
 
 
 
 

O, to tutaj wystawili mój autoportret!

W Galerii Miejskiej wina nie było. Była za to chyba najciekawsza wystawa, czynna do 10 czerwca.
 


 
 
 

Szanowni autorzy, proszę się zgromadzić!
 

Finisz: siedem galerii na Jatkach. Napiłem się wreszcie wina i uciekłem.
 

, , , , , , ,

1 komentarz

Kto jest bez wina, niech pierwszy zapozuje do zdjęcia

Rozkręcili się. Oprócz odsłonięcia pomnika Artysty Plastyka z okazji 100-lecia ZPAP w ciągu kilku dni odbyła się we Wrocławiu cała seria wernisaży. Jednym z większych było czwartkowe (19 maja) otwarcie wystawy kuratorskiej Alicji Klimczak-Dobrzanieckiej w BWA Awangardzie. O wielkości świadczyli m.in. goście specjalni, w tym prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz (na zdjęciach – najwyższy, na środku; przy mikrofonie – prezes Okręgu Wrocławskiego ZPAP Piotr Wieczorek; ach, te spojrzenia na ostatnim zdjęciu…).
 
 

O wielkości świadczyła też liczba przybyłych oraz wyżerka: babeczki, ogórki, chlebek, soczki w kartonikach… Właśnie, soczki – prezes Wieczorek twierdził, że wino plastycy wypili poprzedniego dnia. Ach, jeszcze ta spływająca z przepychem polewa czekoladowa…

 
 

Przy okazji wernisażu rozpoczęła się sesja fotograficzna członków ZPAP do „Klasera koleżeńskiego”. Będą mieli pamiątkę.
 
 

Wystawę zwiedziłem bardzo na skróty…
 

…tą jedną salką zdołała mnie jednak zainteresować. Projekcje jednocześnie na trzy ściany i podłogę między nimi. Oglądaliśmy rękopisy, wydruki, również jakimś azjatyckim alfabetem, słuchając recytacji, chwilami kilku naraz.






Wystawa czynna jest do 12 czerwca.

, , , , , , , ,

2 Komentarze

Krasnal z palcem

Jak w czwartek wieczorem na fotoblogu koleżanki spontanicznie zapowiedziałem, tak w piątkowe popołudnie uczyniłem. Uroczyście odsłonięty dwa dni wcześniej (z którego to zdarzenia sporządziłem zresztą notkę) tymczasowy pomnik na stulecie ZPAP ozdobiłem małym symbolem Wrocławia. Ale po kolei.

Piotr Wieczorek, prezes wrocławskiego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków, znany jest m.in. z tego, że walczy z kiczem wśród lokalnych pomników. Razem ze Slawusem Polonusem ustaliłem, że jego stojące na Rynku dzieło nawiązuje – po pierwsze – do chyba najbardziej kojarzonego u nas z kiczem pomnika Chrobrego na koniu (cokół, bieguny) oraz – po drugie – do stojącego za rogiem pomnika Fredry (krzesło, płotek… i brak pióra), co oznacza, że u nas wszystkie pomniki robi się na jedno kopyto. Ja, który mianowałem siebie Krasnalem, zanim te małe figurki zaczęły się rozmnażać na ulicach, postanowiłem się bezczelnie podczepić pod akcję prezesa Wieczorka. Bez pytania go o zdanie urozmaiciłem jego pomnik małym ludzikiem z serii tych, których mam dosyć. No, może trochę innym, bo nie zdążyłem go wyrzeźbić, nawet w mydle, ale wiadomo, o co chodzi. Z zamierzenia miał być głupi i dziecinny, ale się wczułem i mi nie wyszło. Nawet charakter pisma zbyt inteligentny. Ale poza tym nieźle się przygotowałem. Najpierw w pracy ukradłem (tzn. przywłaszczyłem sobie porzucone) kredki (przy pierwszej okazji oddam jakiemuś przedszkolu albo domowi dziecka, bo przecież mam jeszcze własne). Niestety nie ukradłem (tzn. nie przywłaszczyłem sobie, bo nikt nie porzucił) temperówki, więc nie zdołałem użyć czerwonego koloru – rysik się złamał (teraz pytanie, czy dom dziecka będzie miał własną temperówkę – chyba nie będę musiał dorzucać do kompletu). Następnie ukradłem również kartkę A4, foliową koszulkę (dla wzmocnienia fizycznego i przeciwko deszczowi) i kilka zszywek z zszywacza (żeby nikt nie wyjął z koszulki). Do tego wzięta już z domu zielona wstążka (mocowanie) i ruszyłem do Rynku z poniższym dziełem (ukradłem również prąd ze skanera, ale przekłamał kolory, więc jesteśmy kwita) nawiązującym palcem i okularami (a nawet kolorem oczu) do pomnika. Oczywiście wszyscy wiedzą, że tak naprawdę Wieczorkowi chodziło o palec środkowy, ale trzymam się oficjalnej wersji, że jednak o wskazujący.


 

Slawus – mój kamerzysta (i model?!) i jego relacja filmowa.
 

O, ktoś się już zainteresował… Dobra, przyznaję, że podstępnie umieściłem na odwrocie plan obchodów jubileuszu ZPAP (bo ukradłem również toner z drukarki i pewnie czas moich przełożonych).

Przy okazji dodaję, że sam pomnik budzi spore zainteresowanie – ludzie chętnie się pod nim fotografują, jego widok wyraźnie poprawia im humor. No, może poza tym dziadkiem, który przyszedł i rozpierniczył płotek.

 

Pierwotnie chciałem zainicjować akcję obwieszania pomnika krasnalami (wieczny marzyciel), ale wystarczy mi to, co zrobiłem, i że zdołaliśmy to udokumentować. Bo właściwie to nawet nie wiem, czy ten rysunek tam jeszcze jest. Może o świcie zabrał go sprzątacz, może w nocy zerwał go pijak, może jakiś plastyk się obraził… Gdyby ktoś przechodził obok, proszę o sprawdzanie, czy moje dzieło jeszcze się trzyma.

PS
Środa, 25 maja, godz. 18:oo – krasnal jeszcze się trzyma.
Sobota, 28 maja, godz. 13:30 – krasnal trzyma się słupka, ale słupek nie trzyma się podstawki.
Niedziela, 29 maja, godz. 15:00 – krasnal jest już dość zmasakrowany.

, , , ,

1 komentarz

Gdzie mają palec plastycy

We wtorek, 17 maja, z okazji 100-lecia Związku Polskich Artystów Plastyków i 65-lecia jego obecności we Wrocławiu, w Rynku uroczyście odsłonięto rzucający się w oczy pomnik. Niestety na miejscu zjawiłem się na sam koniec imprezy – gdy już sprzątano…


W obiektyw wpadł mi za to (należący zresztą do ZPAP) artysta znany jako Andrzej Dudek-Dürer.

Autor pomnika na biegunach – Piotr Wieczorek, prezes Okręgu Wrocławskiego ZPAP – twierdzi, że jego dzieło symbolizuje chwiejną sytuację artystów. Ponadto walczy w ten sposób z kiczem. Faktycznie, nie trzeba się długo przyglądać, żeby znaleźć w tej pracy nawiązania do pomnika Chrobrego na koniu przy Podwalu (ten cokół i bieguny). Krzesło z kolei wywołuje skojarzenie ze znajdującym się po przeciwnej stronie Ratusza pomnikiem Fredry, co może symbolizować wtórność. Kolorystycznie natomiast jest to dzieło pstrokate, ale dziwnie pasujące dzięki temu do Rynku. Wystarczy spojrzeć na ściany kamienic, ogródki piwne i ludzi uprawiających działalność gospodarczą na ulicy, np. robiących za żywe rzeźby. Te barwy już tu są. Muszę się więc poprawić: ten pomnik nie rzuca się w oczy – i w tym paradoksie jego siła. Kiczowaty jest przecież niezaprzeczalnie. Jeśli jednak komuś to przeszkadza, musi to być ktoś ślepy na to, co się wyprawia wokół, albo po prostu… pozbawiony poczucia humoru. Przecież karykatury są po to, żeby się śmiać.

Pomnik ma postać w Rynku co najmniej do końca miesiąca. Obchody natomiast potrwają do soboty. Zapraszam do przeczytania ich programu.

, , , ,

3 Komentarze