Posts Tagged polityka

Spamerowi Drzewieckiemu już dziękuję

Od przodu tramwaju ku jego tyłowi, od pasażera do pasażera przechodził mężczyzna. Zagadywał każdą mijaną osobę. Wbrew mojej pierwszej myśli nie był to żebrak. Piotr Drzewiecki z Zielonych promował swoją kandydaturę do rady miejskiej. Każdemu pasażerowi po kolei w kilku zdaniach o sobie opowiadał i wręczał wizytówkę. Zanim do mnie dotarł, zdążyłem wielokrotnie usłyszeć, że jest fizykiem atmosfery. Dzięki osobom, które zadawały mu pytania, dowiedziałem się też, że jedzie właśnie na jogę, a potem ruszy do pracy. Wrażenie robił raczej pozytywne. Siedzący za mną mężczyzna mówił potem synkowi, że rzadko widuje kandydatów reklamujących się w ten sposób osobiście. Jako że nie zdecydowałem jeszcze, na kogo zagłosuję, a nie przywiązuję do tego już takiej wagi jak kiedyś, rozważałem wrzucenie do urny karty z krzyżykiem przy nazwisku tego faceta, mimo że tak naprawdę nic konkretnego o nim nie wiem.

Minęło kilka dni. Wracałem do domu. Kluczem otworzyłem drzwi w bramie bloku, minąłem skrzynki na listy i z zaskoczeniem odkryłem, że wejście do każdego mieszkania zyskało nową „ozdobę”. Znane mi już wizytówki Piotra Drzewieckiego trafiły na przyciski dzwonków, zostały powtykane za obudowy klamek i numery na drzwiach. Zmieniłem zdanie. Dziękuję za spam. Zagłosuję na kogo innego.

, , , , , ,

Dodaj komentarz

Tak między Firlejem a Białorusią

Na jednym końcu są zdolni do manipulowania całymi społeczeństwami stratedzy, nadający się na władających połową świata polityków. Na przeciwnym znajdują się owe ogłupiane masy ludzkie – proste jednostki podchwytujące slogany, materiał na mięso armatnie i pożytecznych idiotów. ODA Firlej z widywanym przeze mnie w październiku 2020 r. transparentem „Solidarni z Białorusią”, być może wywieszonym od czasu tak samo zatytułowanego koncertu, bardziej pasuje mi do tych drugich.
Czytaj resztę wpisu »

, , , , ,

Dodaj komentarz

Aż w końcu sami zasypujemy dziury w jezdniach

Po obejrzeniu popadających w ruinę boisk i stołów pingpongowych na Górce Szczepińskiej udałem się wąską, mało uczęszczaną jezdnią w kierunku stacji kolejowej Wrocław Popowice. Po drodze zaczepił mnie starszy rowerzysta, który chwilę wcześniej z własnej inicjatywy zasypywał dziurę w asfalcie przywiezionymi w wiadrze kamieniami. Rozmowę zaczął od poinformowania mnie, że prezydent Wrocławia Jacek Sutryk zajmuje się tylko ideologią gender i LGBT, a skończyłem ją ja, gdy zaczął mnie męczyć stwierdzeniami, że mam chodzić do kościoła i wielbić Boga. Pomiędzy udało się nam jednak pogadać całkiem sensownie.

Starszy pan opowiedział mi, jak dba o tę uliczkę, którą – jako działkowicz – często się przemieszcza. Wśród swoich zasług wymienił m.in. doprowadzenie do zabrania z niej i jej otoczenia mnóstwa śmieci w rodzaju porzuconych mebli oraz spalonego wraku samochodu. Dziurę w asfalcie zasypuje sam, bo urzędnicy nie przysyłają odpowiedniej ekipy, mimo że już kilka miesięcy temu o to wnioskował. Chciałby również, żeby wdłuż drogi poprowadzono chodnik, ale zdaje się nie mieć nadziei na realizację takiej inwestycji, jeśli nie zażąda jej większa grupa mieszkańców.

Ta część opowieści dotyczyła w znacznej mierze trudnych kontaktów starszego pana z różnymi, opłacanymi z naszych podatków urzędami. Przykłady brzmiały mi znajomo. Nie zawsze miałem powody do narzekań, proste sprawy bywały załatwiane zaskakująco sprawnie i skutecznie, ale doświadczyłem przecież też takich sytuacji, że urząd informował mnie, że przekazał sprawę dalej, po czym temat umierał, bez żadnych efektów, może poza korespondencją, z której jednak szybko mnie wyłączano. Polityków również próbowałem zainteresować swoimi – społecznymi problemami. Różnica była taka, że nie pisałem do urzędujących, tylko do kandydujących, którzy w ramach kampanii wyborczych rozgłaszali swoją chęć do pomocy. W tych przypadkach adresaci nie starali się jednak zadbać nawet o pozory działania. Nic nie osiągałem.

Nagle, w trakcie rozmowy doznałem olśnienia. Muszę zapamiętać ten dzień. 28 września 2020 r. dowiedziałem się, kim się stanę w przyszłości. Będę starszym panem z własnej inicjatywy zasypującym dziury w jezdniach kamieniami. Wypatrujcie mnie – nie przepuszczę okazji, żeby was zaczepić.

, , , , ,

Dodaj komentarz

Prawie prezydenckie wypowiedzi

Za nami dwie debaty z częścią z dziesięciorga kandydatów na fotel prezydenta Wrocławia:

– z udziałem Małgorzaty Tracz, Marty Lempart, Katarzyny Obary-Kowalskiej i Jerzego Michalaka (udziału odmówili Jacek Sutryk i Mirosława Stachowiak-Różecka), zorganizowana przez Tok FM (20 września 2018 r.);

– z udziałem Małgorzaty Tracz, Marty Lempart, Katarzyny Obary-Kowalskiej, Jerzego Michalaka, Zbigniewa Jarząbka i Jacka Sutryka (udziału odmówiła Mirosława Stachowiak-Różecka), zorganizowana przez „Gazetę wyborczą” (16 października 2018 r.).

Komentować je można długo i na różne sposoby. Program, zachowanie kandydatów – wszystko budziło emocje i reakcje. Nawet na stronniczość moderatorów z „Gazety wyborczej” trudno pozostać obojętnym. O tym jednak rozpisują się inni, ja się zaś skupię na paru wybranych, szczególnie źle mi brzmiących wypowiedziach. Przypadkiem wszystkie pochodzą z debaty drugiej.

Czytaj resztę wpisu »

, , , , , , , , , , , , , , , , , ,

4 Komentarze

Dekomunizacyjne pytanie o datę

Filmy wpajały mi od małego, że dźwięk syreny oznacza zagrożenie. Gdy go słyszę, powinienem się bać i zareagować, zależnie od rodzaju sygnału, w sposób, w jaki uczono mnie w szkole. Życie wyrobiło jednak we mnie inny odruch. Gdy syrena zaczyna wyć, w ogóle się tym nie przejmuję. Myślę tylko, że to pewnie kolejna rocznica związana z II wojną światową albo ktoś umarł i mamy żałobę narodową. Znudzony robię swoje, jakby nic się nie działo. Tak było też kilka dni temu. Czekając na odpowiedni środek transportu na dworcu w Białymstoku, usłyszałem przeciągłe wycie. Po dłuższej chwili zorientowałem się, że to syrena. Nie miałem nic lepszego do roboty, więc w końcu sprawdziłem: był 17 września 2016 r., godz. 12:00. Agresja ZSRR na Polskę? Chyba tak. Zastanowiłem się, czy to tylko lokalny zwyczaj, czy może we Wrocławiu usłyszałbym to samo. Nie wiem, ale po powrocie do swojego miasta przekonałem się, że przynajmniej jedno środowisko „pamiętało”.


Przyzwyczaiłem się już, że rejon al. Karkonoskiej, w tym wykorzystywany jako tablica ogłoszeniowa wiadukt kolejowy, jest opanowany przez wandali kibolsko-nacjonalistycznych. Tym razem wywiesili na nim z obu stron, zauważone przeze mnie 23 września i trzy dni później nadal się tam znajdujące, transparenty „17.09.1939-?.??.????”. Wrażenie zrobiły na mnie wyjątkowe, bowiem nie raziły tak, jak zwykły robić to wcześniejsze. Mniej głupia treść? A może lepsza jakość wykonania, niekojarząca się z bazgroleniem po brudnych szmatach? W każdym razie nie wyglądało to źle. Mimo to wolałbym, żeby ci ludzie zrezygnowali wreszcie z takich wybryków. Ulica nie jest ich własnością.

, , , , , ,

Dodaj komentarz