Posts Tagged sienkiewicza
Człowiek w zasikanym wiwarium
Posted by Krasnal Adamu in homo asocialis, zabrali mi prawko on 8 stycznia, 2014
Bujna wyobraźnia zachęca mnie do spisania tej historii w konwencji dreszcowca katastroficznego lub horroru.
Rozpaczliwe napieranie na drzwi nic nie dawało. Byliśmy uwięzieni w wagonie razem z drzemiącym monstrum, którego odór wdzierał się coraz głębiej w nasze nozdrza. Nie było drogi ucieczki. Mogliśmy tylko czekać, aż nasz los się dokona niemal na oczach nieświadomych, obojętnych przechodniów.
Wydarzenie uznaję jednak za niezwykłe nawet w rzeczywistości. Oto, 4 stycznia 2014 r. ok. godz. 17:25 po raz pierwszy dokuczyły mi naraz oba główne – moim zdaniem – problemy wrocławskiej komunikacji miejskiej: awaria powodująca postój i pasażer „wzbudzający odrazę”.
Czytaj resztę wpisu »
Brak połączenia
Posted by Krasnal Adamu in zabrali mi prawko on 8 sierpnia, 2013
Wiecie, co jest lepsze od tablicy elektronicznej pokazującej błędne godziny odjazdów? Tablica elektroniczna niepokazująca błędnych godzin odjazdów.
Brak łączności zaobserwowany przeze mnie po raz pierwszy 7 sierpnia 2013 r. Nazwa przystanku i godzina widoczne na zdjęciach są prawidłowe: pl. Bema (ul. Sienkiewicza, w kierunku Wyszyńskiego), ok. 17:12. Parę minut później przyjechał tramwaj, do którego wsiadłem – przynajmniej takie połączenie można było złapać.
Tu nie będzie tragedii
Posted by Krasnal Adamu in homo asocialis, zabrali mi prawko on 4 czerwca, 2011
Piątkowe popołudnie. Nieprzepisowo ubrany (gdyby w tym upale był ubrany regulaminowo, nazwałbym go masochistą) motorniczy wszedł do drugiego wagonu i oznajmił: „Proszę państwa, był wypadek na Piastowskiej, jedziemy przez Rondo Reagana”. Co zrobiłem? Spieszyłem się w dwa inne miejsca, ale oczywiście poszedłem na Piastowską. Po drodze jednak myślałem sobie: „Tylko nie następny trup”. Dzień-dwa wcześniej, jadąc rano autobusem, zobaczyłem skrzyżowanie ul. Popowickiej i Zajęczej otoczone przez cztery wozy policyjne. Pomiędzy nimi, na jezdni, rozstawiono namiot, a jeden funkcjonariusz fotografował samochód z wgniecionym przodem. Jak się potem dowiedziałem, jakiś facet wbiegł na ulicę, żeby ratować swojego psa. Psu nic się nie stało… Jakoś nie miałem ochoty na podobne klimaty na Piastowskiej. Źle bym się czuł, fotografując coś takiego. W sensie moralnym, nie somatycznym. W każdym razie, ostatecznie, nie wiem, co się stało. Jedno zdjęcie z daleka i ruszyłem w swoją stronę.